środa, 1 października 2014

Najnowsze odkrycie wydawnicze

Ponieważ ostatnio nie wylatuję zbytnio ponad świat dziecięcy, bo, jak niektórzy wiedzą, jedno mi przybyło, a pierworodne poszło do szkoły jako sześciolatek, więc jestem bardzo moim potworkom potrzebna, zwłaszcza średniemu, który nagle nie jest już dzidziusiem mamuni, ani też nie stał się nagle "dorosłym" uczniem szkoły podstawowej. I nieco jest zagubiony w nowej sytuacji. Zatem na jakiś czas chwile, które miałam tylko dla siebie na czytanie książek dla czystej przyjemności, zmieniły się w chwile czytania tylko dzieciom. Moje dzieciaki czytania zawsze głodne, trzeba i nowych książek szukać cały czas, a wymagania rosną. Ale udało mi się ostatnio znaleźć coś całkiem nowego na polskim rynku książki dla dzieci. Jest to wydawnictwo CzyTam.  

Średni wybrał Potrzebuję mojego potwora Amandy Noll i Howarda McWilliama i z książką się nie rozstaje. Jest fanem Potworów i spółki oraz Uniwersytetu potwornego, więc wiedzę o potworach wszelkiej maści ma w małym paluszku, a marzenia o posiadaniu własnego również są. I oto odkrywa Ignasia, który ma swojego zaprzyjaźnionego potwora i nie umie bez niego zasnąć. Gab postanowił trochę odpocząć od przyjemności dziecięcego pokoju i wybrał się na ryby. A chłopiec tęskni, spać nie może, więc robi casting na zastępcę. Niestety Gabowi trudno dorównać, tak dobrym jest potworem. 

Książeczka jest zabawna, podchodzi do tematu w sposób, w jaki i ja podchodzę, więc jest dla mnie dobrym wspomagaczem wychowawczym. Do tego świetnie wydana, z kolorowymi ilustracjami, przypominającymi animację, co bardzo podoba się moim chłopcom.

Za moich dziecięcych czasów każdy szanujący się rodzic, babcia albo dziadek uważali za wielce zabawne i pouczające, aby dzieci straszyć czymś, co przyjdzie i zje. Mnie to ominęło ze strony rodziców, ale wujek straszył nas Wincentym, mieszkającym w piwnicy i wychodzącym w nocy, aby dopaść dzieci, które nie śpią. Mówię wam horror to był prawdziwy! Moja siostra, która niedługo sama zostanie mamą, chyba do dzisiaj wierzy w Wincentego. Dlatego nie straszę moich dzieci, noc ma im nieść odpoczynek i poczucie bezpieczeństwa, a nie strach. Jednak nie nad wszystkim jestem w stanie zapanować, bo w kontakcie ze światem zewnętrznym przynoszą do domu opowieści dziwnej treści i zaczyna się wypytywanie o gigantyczne pająki atakujące ludzi na ulicach (dziękuję panie Wardęga) albo o pożerające dzieci nocne potwory (dziękuję rodzicom straszącym swoje dzieci z braku innych metod wychowawczych). Mamo, wiesz, że u Zdzisia w domu jest potwór, co nocą siedzi pod jego drzwiami, żeby nie chodził po domu?  Genialne nieprawdaż? Tak wystraszyć dziecko, żeby bało się nawet ruszyć do toalety i noc spokojna. No ale nie o tym, nie o tym... 

Średni ma teraz w ręku dowód, który podtyka pod nos każdemu, kto chce wiedzieć, ale też i każdemu, kto nie ma najmniejszej ochoty na dziecięcą literaturę. Ma niezbity dowód, że nawet jeśli są jakieś potwory, to one są dobre, miłe i pomagają zasnąć. Zatem dzisiejszy Wincenty byłby naszym przyjacielem, towarzyszem tych chwil pomiędzy jawą i snem, które powinny być najlepszymi momentami w życiu każdego dziecka. Bo nie ma nic lepszego niż ten okres w życiu, gdy sen jest beztroski i totalny, więc nie można zrobić nic durniejszego niż odebrać dziecku ten błogi czas, zaszczepiając w nim strach przed nocą i spaniem. A jeśli już nawet komuś z zewnątrz to się udało, trzeba natychmiast podarować Potrzebuję mojego potwora, żeby nigdy się nie bało. Na bezsenne noce jeszcze przyjdzie czas.




A opowieść o gorylu jedynym i niepowtarzalnym Ivanie wzbudziła zachwyt we wszystkich, od dzieci po babcię, która czyta Potworkom fragmenty po południu, a potem my czytamy jeszcze raz wieczorem, bo przecież musimy koniecznie wiedzieć, co się dzieje. Nie ma zmiłuj się. Ale więcej po zakończeniu lektury już wkrótce.


Książki można kupić na allegro i są dostarczane za darmo:
http://allegro.pl/sklep/36431350_czy-tam


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...