poniedziałek, 30 lipca 2012

Trza być w butach na weselu



Godzina 5.30, piękny wakacyjny poniedziałek, słoneczko świeci, ale dyskretnie, żeby dać ludziom pospać jeszcze trochę. Słońce mnie nie budzi, ale na jakiegoś uczynnego człowieka mogę liczyć zawsze. Ktoś widocznie nie wytrzymał nerwowo faktu, że musi o tej porze zaczynać pracę i postanowił wyżyć się na ludziach, którzy jeszcze smacznie śpią. Dlaczego niby nieroby mają spać, kiedy on idzie tyrać? Z radiem włączonym na cały regulator robi rajd samochodowy po osiedlu. Wyskoczyłam z łóżka na równe nogi, każdy, najmniejszy nawet hałas mnie budzi od kiedy mam potworki, a co dopiero dyskoteka pod oknem. Chłopcy też z wrzaskiem przybiegli do sypialni. Wystraszyli się bardzo. Kajtek płakał, późno zasnął, bo trochę choruje i męczy go kaszel, jest marudny. Jestem niespotykanie spokojny człowiek, ale w tym wypadku puszczam w myślach takie wiązki przekleństw, że hej! Repertuar mam duży, zawsze inspirowałam się tekstem Edwarda Stachury "Kropka nad Ypslonem", polecam na stargane nerwy, jedna głośna lektura i od razu lepiej. Dziś jednak nie pomaga. Myślę o tym człowieku, który postanowił dopiec śpiącym braciom ludziom. Ciekawe dlaczego?  

W uczciwości, w grzeczności; a ja powiem śmiało,
Grzeczność nie jest nauką łatwą ani małą.
Niełatwą, bo nie na tym kończy się, jak nogą
Zręcznie wierzgnąć, z uśmiechem witać lada kogo;
Bo taka grzeczność modna zda mi się kupiecka,
Ale nie staropolska ani też szlachecka.
Grzeczność wszystkim należy, lecz każdemu inna;
Bo nie jest bez grzeczności i miłość dziecinna,
I wzgląd męża dla żony przy ludziach, i pana
Dla sług swoich, a w każdej jest pewna odmiana.
Trzeba się długo uczyć, ażeby nie zbłądzić
I każdemu powinną uczciwość wyrządzić.
(fragment "Pana Tadeusza" Adama Mickiewicza  Księga I Gospodarstwo)
  
  Ponieważ wstałam wcześniej, mam trochę czasu na lekturę nadprogramową. Wzrok padł na "Dobre maniery w przedwojennej Polsce". Cudna książka! Wydawać by się mogło, że to taka opowieść o grzeczności w zamierzchłych czasach, ale nic bardziej błędnego. Owszem, to o tym, jak było dawniej, ale i o tym, jak nie jest teraz, a powinno. Powinno, powinno, powinno! Bo dobre maniery leżą i kwiczą. Wszystkie  dziewiętnastowieczne podręczniki savoir-vivre łączy jedno podstawowe stwierdzenie - Twoje zachowanie nie może być uciążliwe dla innych. To zdanie stanowi podstawę zasad dobrego wychowania. Bardziej współcześnie i dosadnie - nie bądź upierdliwy! Nie jesteś sam i nie jesteś centrum świata. Nawet zwykła wskazówka, jak trzymać ręce przy stole w trakcie posiłku, nie ma na celu utrudnienie życia jednostce, ale ułatwieniu funkcjonowania społeczności, bo co to za przyjemność siedzieć obok kogoś, kto ci łokcie w żebra wsadza.

  Pobyt we Francji był dla mnie zbawienny pod wieloma względami. Nauczyłam się tam również, że savoir-vivre to nie czysta fantazja i wytwór minionych epok, ale zbiór zasad znacznie ułatwiających codzienne funkcjonowanie. Poczynając od magicznych słów: dzień dobry, dziękuję, proszę, przepraszam po zasady zachowania się przy stole, wszystko jest bardzo przydatne. Formuły grzecznościowe otwierają nas na ludzi. Testowałam uparcie w polskich sklepach i urzędach, więc mam dowody. Kilka uprzejmych słów do pani w dziale mięsnym i już zawsze wiem, kiedy i czego lepiej nie kupować.  Jeśli zaczyna się z uśmiechem, w 99 przypadkach na 100 działa bezbłędnie. Wszyscy bowiem lubimy być traktowani z atencją.



   Francuzi nadal wpajają dzieciom od maleńkości, że trzeba się umieć zachować. Nie tylko na zewnątrz, w sklepie, restauracji czy szkole, ale również w domu. Pamiętam, jak zadziwiła mnie pierwsza kolacja u moich znajomych, kiedy czterolatek zamiast "Daj mi to" i wskazania paluchem na potrawę, wypalił "Mamo, czy mogłabyś mi podać sałatę, proszę. Dziękuję". Szok! Zakodowane bowiem miałam, że dzieci się karmi, one plują, a cała rodzina się trzęsie, żeby jakiś Zdzisiu zjadł obiadek. Tam dziecko jest uczone funkcjonowania w rodzinie, a więc i w trakcie wspólnych posiłków i albo jak wszyscy albo nie. A ponieważ francuska kolacja kończy się jakimś boskim deserem, lepiej być na tak. To się nazywa dyskretna motywacja. Przeniosłam na swoje potworki, działa bez zarzutu. Zrozumiałam, że warto czasem sięgnąć po mądrości minionych epok. To, że coś jest z przeszłości, nie oznacza, że nie pasuje do naszej nowoczesności. Nie wszystko, co nowoczesne, jest siódmym cudem świata. Właśnie z dobrymi manierami tak jest, warto poczytać, spróbować zastosować i zobaczyć efekty.


Fotos z filmu Andrzeja Wajdy "Panny z Wilka", kręconego w autentycznych wnętrzach dworu w Radachówce w powiecie otwockim


   Dałabym książkę Marii Barbasiewicz panu, który mnie dzisiaj obudził. Niestety pruł tak szybko i głośno, że nie usłyszał mojego nawoływania z życzeniami miłego dnia. Przydałaby mu się na pewno. Mnie się też przyda, bo człowiek uczy się przez całe życie. Miałam długo spory problem, kiedy zasiadałam do kolacji z mnóstwem nakryć, sztućców i kieliszków, a podawano ostrygi, krwisty stek i wina w różnych kolorach. Wtedy moja przyjaciółka, Laurence, powiedziała mi: "Patrz zawsze na innych, bądź sekundę spóźniona, a wszystko pójdzie dobrze" i tak robiłam, dopóki musiałam, bo niby gdzie się miałam tego nauczyć? W mojej wiejskiej karczmie przy kapuśniaku i schabowym? Dlatego lubię takie książki, niby sobie tylko horyzonty poszerzam, o historii czytam, ale zapamiętuję również to, co się może w życiu przydać. Żeby tę słomę z butów wyjąć, kiedy trzeba. Bo jest czas na jedzenie malin z krzaka, bieganie boso po łące i chrupanie paluszków przed telewizorem, ale czasem nawet mnie, małomiasteczkowej kurze domowej, zdarza się otrzeć o wielki świat i wtedy żadnego stresu, bo wiem, co i jak. Dobrze to ujął Wyspiański: "Trza być w butach na weselu".

3 komentarze:

  1. Czekam na tę książkę, ale to pewnie jeszcze potrwa. Co do grzeczności na Zachodzie, też się przekonałam i zastanawiałam nad tym fenomenem. Nic innego mi do głowy nie przychodzi jak to, że wyższy status materialny jest wprost proporcjonalny do wychowania. Bo jak inaczej wytłumaczyć? A pan, który Cię tak wcześnie obudził, wydłużył Ci dzień po prostu:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Albo skrócił noc, która i tak była bardzo krótka:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj tak, ubolewam nad zmianą obyczajów i rozluźnieniem zasad. Tutaj często mówią, zachowuj się tak, jakbyś chciał, zeby inni zachowywali się wobec Ciebie. I,że nie wolno obarczać innych swoimi złymi humorami związanymi z życiem prywatnym. Muchy zostawić za drzwiami. I, że proszę, dziękuję i przepraszam działa cuda. A to mała mieścina, prości ludzie.
    Inna rzecz, że bezstresowe wychowanie dzieci poszło tak daleko, że nie witają się ze znajomymi, nie potrafią wobec starszych się zachować, nie ma dziękuję, bo wszystko mi się należy. To mnie wkurza.
    A największym komplementem, jaki tu często słyszę to ten, że moje dzieci mają świetne maniery. Egzamin zdałam

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...